Czasem cisza na zajęciach to nie brak postępów, tylko zupełnie inny rytm.
Znasz to uczucie, kiedy serce wali jak młot, ręce się pocą, a w głowie pustka – bo właśnie padło pytanie po angielsku, a Ty… no cóż, najchętniej zapadłbyś się pod ziemię? Wiesz co? Nie jesteś sam. I wcale nie musisz się tego wstydzić.
U nas w QL School widzimy to na co dzień. Serio. I – spokojnie – nikt nie pęka od tego balonika. Wręcz przeciwnie. My wiemy, że takie podejście to często nie brak wiedzy, tylko… blokada. I da się z tym pracować.
„Ale ja się wstydzę mówić…” – no i co z tego?
To nie jest słabość. To po prostu Twój sposób reagowania. Dla jednych mówienie po angielsku to frajda, dla innych – stres porównywalny z wystąpieniem na scenie. I wiesz co? Oba podejścia są okej.
Nie musisz być duszą towarzystwa, żeby nauczyć się mówić po angielsku. Potrzebujesz tylko przestrzeni, w której:
- nikt nie patrzy krzywo, gdy zrobisz błąd
- możesz powiedzieć coś śmiesznego (nawet niechcący!) i nikt się nie śmieje z Ciebie
- tempo dostosowuje się do Ciebie, a nie odwrotnie
I dokładnie tak staramy się prowadzić zajęcia u nas. Bez presji. Bez ocen. Z uśmiechem. Z miejscem na ciszę. I na pomyłki. Bo właśnie z takich „nieidealnych” momentów często rodzi się największy postęp.
Co robimy, żeby nieśmiali czuli się swobodnie?
- Małe grupy – nie jesteś jedną z dwudziestu osób, które ledwo się znają. To kameralna atmosfera, gdzie każdy ma głos. Czasem nawet milczenie ma głos, wiesz?
- Zabawy językowe, które wciągają – jak się śmiejesz, to łatwiej mówić. Nawet jak się boisz. Gry, scenki, kalambury – one nie tylko bawią, ale uczą „przemycania” słów bez stresu.
- Indywidualne podejście – czasem ktoś potrzebuje więcej czasu, ciszy, spokoju. Dajemy to. Nikt nie pogania, nie porównuje, nie ocenia. Możesz mówić swoim rytmem.
- Zero ocen, mnóstwo wsparcia – nie ma kar za błędy. Są gratulacje za odwagę. Bo czasem wypowiedzenie jednego zdania to większe zwycięstwo niż zaliczenie testu.
- Wolne tempo, Twoje tempo – nie gonimy programu. To Ty jesteś ważny. I to Ty decydujesz, kiedy jesteś gotowy, żeby się odezwać.
- Bez przymusu – z zaufaniem – nikt Cię nie wyciągnie na środek sali, nie wywoła z zaskoczenia. Jeśli chcesz dziś tylko słuchać – okej. Jutro może się odważysz na jedno zdanie. I już.

A może jesteś dorosły i myślisz: „Za późno na angielski”?
No to mam wiadomość – nie jest. Naprawdę. Mamy wielu dorosłych uczniów, którzy przez całe życie unikali mówienia. Bo się wstydzili. Bo myśleli, że to już nie dla nich. A dziś? Prowadzą proste rozmowy, załatwiają sprawy na wakacjach, gadają z wnukami po angielsku.
Nie dlatego, że nagle zostali mistrzami gramatyki. Tylko dlatego, że zrobili pierwszy krok. I potem drugi. I potem następny.
I jeszcze jedno – my też się kiedyś wstydziliśmy
Serio. Wielu z nas, nauczycieli, dobrze pamięta swoje pierwsze próby mówienia w obcym języku. Niektóre były koszmarne (słynne „I very like” z pewnego egzaminu – do dziś się śmiejemy). Ale to właśnie dzięki tym potknięciom dziś możemy pomóc Tobie.
Bo wiesz co? Mówienie po angielsku to nie jest konkurs. To rozmowa. A rozmowa zaczyna się od pierwszego słowa – choćby nieśmiałego, choćby szeptem.
I my to słowo zawsze usłyszymy. A potem pomożemy Ci powiedzieć kolejne. I jeszcze jedno. Aż w końcu sam poczujesz, że… dasz radę.






